Jeśli spacerując po mieście lubisz przyglądać się zabytkom architektury, Wrocław jest do tego idealnym miejscem. Jak informuje strona wroclaw-future, jest tu tyle znanych osobistości uwiecznionych w kamieniu (brązie) i starych budynków, że nawet pobieżne zapoznanie się z nimi zajmie Ci więcej niż miesiąc.
Ale mimo ogromnej liczby zabytków, gorzki los poważnych strat kulturowych nie ominął tego miasta.
W ciągu ostatnich 100 lat Wrocław stracił większość swojego historycznego dziedzictwa. A lwia część tych strat miała miejsce w latach 40. i 60. ubiegłego wieku, kiedy Polska była okupowana najpierw przez nazistów, a potem przez komunistów.
Na szczęście okres ich „panowania” skończył się, ale wiele zabytków zachowało się tylko w archiwalnych dokumentach i na fotografiach.
Naziści, komuniści i niekończące się zniszczenia
Stolica Dolnego Śląska, Breslau (Wrocław), zaznała wielu nieszczęść w czasie ostatniej wojny światowej. Wraz z jej końcem nie skończyła się jednak czarna smuga nieszczęść dla historycznego dziedzictwa miasta. I dziś już trudno powiedzieć, kiedy Wrocław ucierpiał bardziej, podczas oblężenia w 1945 roku czy w spokojnym, powojennym okresie.
Jednocześnie można śmiało stwierdzić, że w stosunkowo krótkim okresie historycznym z krajobrazu miejskiego zniknęło wiele zabytków starożytnych. Dziś straty te szacowane są na 70% całej infrastruktury.
Przez wiele lat komuniści zwyczajowo przypisywali barbarzyńskie zniszczenie Wrocławia nazistom, a pytanie, który z tych reżimów totalitarnych wyrządził większe szkody w zabytkowej części miasta, pozostaje otwarte.
Na przykład począwszy od 1949 roku na polecenie miejscowego wydziału odbudowy do Warszawy z Wrocławia wysłano setki milionów cegieł i tysiące ton materiałów budowlanych, rzekomo pobranych z ruin, a w rzeczywistości z celowo rozebranych starych budynków.
To „know-how” urzędników spowodowało nieodwracalne szkody w architekturze miasta. Jednocześnie oczywiście trzeba wziąć pod uwagę obiektywne okoliczności: życie w powojennym Wrocławiu było trudne i nieszczególnie sprzyjało zachowaniu pamięci historycznej. Niektóre zabytki były burzone przez władze z powodu banalnego braku pieniędzy na ich renowację. W ten sposób do lat 50. Wrocław zamienił się w swoistą „cegielnię”.
Dziś historycy twierdzą, że wiele „wyroków” na rozbiórkę było wydawanych w pośpiechu, a budynki i pomniki można było zostawić w ich obecnym stanie do czasu nadejścia lepszych czasów. Dlaczego więc komuniści postępowali w ten sposób?
Zniszczyć wszystko co niemieckie i burżuazyjne?
Należy zauważyć, że ich decyzje nie zawsze były awanturnicze, ale raczej starannie zaplanowane i przemyślane, co widać na poniżej podanych przykładach.
Na przykład wspaniały neobarokowy budynek Poczty Głównej we Wrocławiu ucierpiał bez powodu, był on cząstkowo uszkodzony, ale nie był w stanie krytycznym i można go było odbudować. Został jednak rozebrany i wykorzystany na materiały budowlane.
Ten sam los spotkał Śląskie Muzeum Sztuk Pięknych, zburzone w 1964 r., oraz skrzydło Pałacu Królewskiego na Placu Wolności, zniszczone w 1969 r. Jeszcze bardziej zaskakujące jest zburzenie 30 lat po zakończeniu wojny Młynów Śwetej Klary, miejsca kultury istniejącego od czasów piastowskich.
Jeśli chodzi o pałac Hatzfeldów, który próbowano uratować, ale się nie udało, to oczywiście decydującą rolę w ostatecznej decyzji odegrał czynnik ideologiczny: podczas oblężenia miasta budynek służył jako rezydencja kata Breslau, Gauleitera Hanke.
Decyzji o wyburzeniu wielu pomników i rzeźb we Wrocławiu nie da się wytłumaczyć inaczej niż warunkami politycznymi i społecznymi. W ten sposób władze świadomie wzniecały nienawiść do „przeklętej” przeszłości, do wszystkiego co niemieckie i burżuazyjne.
Czy dla niemieckich pomników nie ma miejsca w Polsce?
Popiersie jednej z najwybitniejszych postaci kultury dolnośląskiej dziewiętnastego wieku, niemieckiego poety romantycznego, aktora i dyrektora teatru Karla von Holteia, stało na Wzgórzu Polskim, zanim zostało zniszczone.
Pomnik został odsłonięty w 1882 r. Autorem brązowej figury jest miejscowy rzeźbiarz Albert Rachner (1836-1900), który na wrocławskich cmentarzach uwiecznił postacie i nazwiska wielu znanych osób.
Nawiasem mówiąc, dziś w miejscowym Ogrodzie Botanicznym można zobaczyć ocalałe dzieło Rachnera – popiersie niemieckiego uczonego Carla Linneusza.
Pomnik Carla Gottlieba Svareza
W 1896 roku przed Wydziałem Filologicznym Uniwersytetu Wrocławskiego (plac Nankiera), w miejscu obecnego parkingu, odsłonięto pomnik Carla Gottlieba Svareza, niemieckiego prawnika i reformatora, jednego z twórców Landrechtu pruskiego. Pomnik został zaprojektowany przez „ojca” niemieckiej rzeźby nowoczesnej, Petera Christiana Breyera. Pomnik został rozebrany w 1945 roku.
Pomnik generała von Tauentzien
Pomnik odważnego pruskiego generała, który w 1760 roku bronił Wrocławia przed Austriakami, stał na obecnym Placu Kościuszki aż do jego rozbiórki w 1945 roku.
Friedrich Bogislav von Tauentzien zasłynął podczas wojny siedmioletniej, kiedy to służył w armii cesarza Fryderyka Wielkiego i brał udział w wielu słynnych bitwach.
Wiadomo, że pomnik dowódcy zdobiły dwie płaskorzeźby. Jedna przedstawiała triumf von Tauentziena w obronie Wrocławia, a druga kapitulację twierdzy w Świdnicy.
Na samym postumencie stał sarkofag z trumną zawierającą szczątki generała. Pomnik wieńczyła rzeźba żałobnej bogini wojny Belony, która w rzymskim panteonie symbolizuje obronę ojczyzny.
Pomnik został odsłonięty w 1795 roku, a rozebrany 150 lat później, w 1945 roku.
Pomniki imperatorów
Ulica Świdnicka, miejsce dawnej Bramy Świdnickiej. Od 1896 roku stała tu 6-metrowa konna rzeźba cesarza Wilhelma I. Dwie postacie obok pomnika symbolizowały Sztukę Wojenną i Służbę Narodowi, natomiast płaskorzeźba na pomniku przedstawiała niemieckich książąt składających hołd Niemcom.
Rzeźba przetrwała wojnę, ale w czasach pokoju nie zachowała się. Pomnik został zburzony 21 października 1945 roku w obecności pierwszego powojennego prezydenta Polski, Bolesława Drobnera.
Taki sam los spotkał inny pomnik pruskiego władcy, cesarza Fryderyka Wilhelma III. Został on postawiony na wrocławskim Rynku w 1861 r. Cesarz siedział na koniu na marmurowym postumencie. Twórcami tego arcydzieła byli niemieccy rzeźbiarze August Stühler i August Kies. Data rozbiórki, podobnie jak w poprzednich przypadkach, pozostaje ta sama – 1945 rok.
Pomnik poległym żołnierzom
W okresie powojennym w latach 40. i 60. XX wieku we Wrocławiu były niszczone nie tylko pomniki niemieckich (pruskich) generałów i cesarzy, ale także zwykłych żołnierzy.
W tym przypadku chodzi o Pomnik Zwycięstwa, wzniesiony ku pamięci żołnierzy poległych w wojnach XIX wieku. Pomysł postawienia pomnika należał do wrocławskich żołnierzy z I batalionu rezerwy Landwehry.
Latem 1874 r. na obecnym bulwarze Xawerego Dunikowskiego wzniesiono 25-metrową iglicę, a po jej bokach dwie mniejsze. W centralnej części kompozycji znajdowały się dwie tablice z nazwiskami poległych. Autorem projektu był miejscowy architekt Alexis Langer, a rzeźbiarską część kompozycji stworzyli mistrzowie Georg Behr i Scholz.
W 1945 roku pomnik został rozebrany, a jego „szczątki” zostały odkryte przypadkowo w 2015 roku, podczas porządkowania bulwaru.
Pomnik, któremu się poszczęściło
A jako postscriptum o szczęśliwcu na tej czarnej liście strat nie do odzyskania – pomniku architekta Johanna Friedricha Knorra w Parku Juliusza Słowackiego, który częściowo się zachował. Jest to neogotycka kapliczka na cokole otoczona niewielkim basenem, do którego niegdyś spływała woda z paszczy lwa.
Twórcą pomnika był Karl Lüdek. Został on otwarty w 1878 roku.
Po zakończeniu II wojny światowej górna część kompozycji została rozebrana, a dolna zawaliła się sama. Na szczęście nie do końca.
W 2017 roku pomnik został zrekonstruowany – głowa lwa wróciła na swoje miejsce, a fontanna została odnowiona.